niedziela, marca 19, 2017

Zanim zrobilam pierwszy krok... Wspomnienia


W tym tygodniu wypadly moje urodziny, z tego powodu postanowilam napisac post taki troche wspominkowy. Pierwszy post na tym blogu dotyczyl momentu kiedy przelamalam wlasna niesmialosc i pierwszy raz zupelnie sama poszlam na lekcje tanca, ale to nie byl przypadek, w moim zyciu taniec pojawil sie duzo duzo wczesniej...


Urodziłam się i wychowałam w Warszawie. Mieszkaliśmy w szarym bloku z wielkiej plyty na szarym osiedlu warszawskiej Woli, w szarej rzeczywistości komunistycznej Polski. Standard jakich setki tysięcy. 
W wieku ok. 3-4 lat, zakochałam się w lyzwiarstwie figurowym które zobaczyłam w tv (czarno-białej jeszcze w tamtym czasie) i od tamtej pory ogladalam wszystkie zawody jakie tylko pokazywała telewizja i tak mi zostało do dzis, jak mam mozliwosc ogladam wszystkie mistrzostwa  w lyzwiarstwie figurowym.  Moja mama twierdzi, ze moja fascynacja lyzwiarstwem musiala zaczac sie w zyciu płodowym, bo bedac w zaawansowanej ciazy obajrzala na warszawskim Torwarze Radziecka rewie na lodzie ktora zrobiła na niej ogromne wrażenie, no i na mnie chyba tez...
Bardzo chciałam jezdzic na lyzwach. Niestety, kartkowo-kolejkowa rzeczywistosc Polski Ludowej sprawiała ze moja mama, pracując zawodowo na pelen etat, obrabiając dom i wszystkie kolejki zeby bylo co jesc i na grzbiet ubrać, nie miala juz sily i czasu jezdzic ze mna na drugi koniec miasta na lodowisko (ojciec pracował w systemie zmianowym 24/24 wiec w domu byl bardzo nie regularnie). Zima probowalam swoich sil na odkrytym lodowisku Akademii Wychowania Fizycznego przy ulicy Podleśnej oraz przez resztę czasu rysowałam lyzwami parkiet w mieszkaniu... Przez cala szkolna naukę wszystkie ferie zimowe spedzalam na warszawskich lodowiskach.
Do profesjonalnej szkolki lyzwiarskiej trafilam majac lat 15, niestety ze względu na to, ze nie bylo mnie na nia po prostu stac, po kilku miesiącach musiałam zrezygnowac.
Obecnie dzieki temu, ze na najblizsze lodowisko mam raptem 3 przystanki autobusem, jestem na lyzwach bardzo czesto, choc teraz lyzwiarstwo zeszlo na drugi plan...



Majac ok 5-6 lat, wymarzylam sobie "skrzypki" (skrzypce), mordowalam rodzicow o te "skrzypki" strasznie. Niestety, rodzice nigdy się nie zdecydowali na kupienie mi skrzypiec, mysle, ze przerazala ich mysl o moim potencjalnie zawzietym "pitoleniu" w malym dwu pokojowym mieszkaniu. Dostalam gitarke. Traktowalam ja jak skrzypce pilujac struny dluga plastikowa linijka ale to nie bylo to.
*

Sluchac muzyki klasycznej nauczylam sie w zasadzie sama, dla moich rodzicow taka muzyka to "pitulindy". Kiedys jeden z akompaniatorow w WUESTE zapytal sie mnie czy uczylam sie gry na jakims instrumencie, odpowiedzialam, ze nie nigdy, nawet nut nie znam. To moze spiew? Nigdy nie uczylam sie spiewu bo i glos mam do baletu odpowiedni. Odpowiedzial,  ze to ciekawe bo mam swietne wyczucie muzyki.
*

Od kiedy pamietam lubilam tanczyc. Jako dziecko jak slyszalam muzyke to skakalam i wirowalam po mieszkaniu.  Za partnerow tanecznych sluzyly mi misie i lalki. Zeby bylo ciekawiej mialam swiadomosc istnienia szkoly baletowej i tego ze po tej szkole baletowej zostaje sie tancerka. Dlaczego wiec nie zdawalam do niej? Z jednej strony odradzali mi to rodzice a z drugiej... balam sie zdawac egzaminy. Jestem glebokim introwertykiem i dla mnie koniecznosc swojej publicznej prezentacji jest ogromnie deprymujaca. Nawet dzis, jak sobie pomysle o potencjalnych egzaminach przed komisja brrrr.... nie wiem czy mialabym odwage. Paradoks? No coz...

*

Pod koniec podstawowki wymarzylam sobie szpagat. Zafascynowana ogladanymi w telewizji popisami gimnastyczek artystycznych, zapragnelam nauczyc sie robic szpagat. Bez wiekszych rozmyslan nad tym jak to zrobic, dosc szybgo sie go nauczylam sama ale samozaparcia wystarczylo mi tylko na jedna noge. Obecnie robie na obie ale caly czas latwiej jest mi  robic szpagat na ta noge na ktora nauczylam sie za mlodu. To tak zwana "czekoladowa strona".

*

Gdy bylam w szkole sredniej ogromna popularnoscia cieszyly sie kasety z programami cwiczen z Cindy Crawford. Mialam piracka, oczywiscie wersje. W malenkim, dzielonym razem z mlodsza siostra pokoiku, obijajac sie o meble, katowalam pilnie te kasety ze dwa lata. Co ciekawe jednoczesnie szkolnego WF nienawidzilam i unikalam go jak tylko sie dalo... Niestety, gry zespolowe typu siatkowka, koszykowka nie mowiac juz o pilce noznej kompletnie mi nie pasuja.

*

Przez wiele lat oprocz baletu chodzilam tez do fitness clubu gdzie przerobilam areobiki, calaneticsy, fitnesy wszelkiej masci i silownie. Przez jakis czas cwiczylam rowniez salse i taniec towarzyski. Nie sa to aktywnosci, ktore stalyby sie moimi wiekimi namietnosciami ale zawsze traktowalam je jako uzupelnienie do cwiczen baletowych (cos w rodzaju technik wspomagajacych) po za tym fajnie od czasu do czasu i na stepie poskakac lub na silce hantlami pomachac.

*

Na dywanie przecwiczylam chyba zdecydowana wiekszosc kaset i plyt DVD jakie ukazaly sie na polskim rynku i nie tylko - od CC po przez Claudie Schiffer, Elle Macpherson przez cwiczenia z New York City Balet, az po Chodakowska, nawet mialam cwiczenia inspirowane tancami z Bollywood i  Tai-Chi.

*

Uczestniczylam w kursach areobiku i instruktora tanca wspolczesnego, ktore poniekąd mnie rozczarowaly bo zaden nie dal mi odpowiedzi na pytania jakie sobie zadawalam.

*

Przez 3 lata jezdzilam ponad 30 km do podwarszawskiej miejscowosci i prowadzilam zajecia z gimnastyki odchudzajacej dla pan.

*

Jezdzilam na warsztaty taneczne do Poznania i do Ladka Zdroju. Bralam rowniez udzial w jednej z pierwszyszych edycji warsztatow dla amatorow organizowanych przez Teatr Wielki...

*

I wszystko to robilam oczywiscie łącząc pasje z normalna praca zawodowa, a moj zawod nawet w najmniejszym stopniu z tancem sie nie łączy...
Obecnie oprocz chodzenia na lodowisko, regularnie plywam i jak jest cieplo lubie sobie po parku czasami pobiegac...
Z aktywnosci fizycznych jeszcze nie mialam okazji gralac w tenisa i jezdzic na nartach...
Co nie zmiania faktu, ze dla mnie taniec klasyczny jest i zawsze bedzie na pierwszym miejscu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Ballet Diffusion , Blogger