Obserwujac we francuskich mediach, ogromne poruszenie z okazji wystawienia przez Opera Bastilie "Jeziora Labedziego" w wersji Rudolfa Nurejewa, caly czas mialam w glowie, ta skromna czarna ksiazke napisana przez Jana Stanislawa Witkiewicza. Ksiazke ktora nieodwracalnie spowodowala, ze mialam i mam do tej pory spory dylemat co do osoby samego Rudolfa Nurejewa.
Ksiazka opatrzona zostala wstepem Vladimira Malakhowa i zdjeciami Heideline i Benno Cziep. Informacja o samym autorze znajduje sie na obwolucie, dowiadujemy sie z niej, ze J.S. Witkiewicz od 1978 roku publikuje w miesiecznikach i tygodnikach kulturalnych. Jest autorem wielu ksiazek ktore ukazaly sie nie tylko w Polsce ale rowniez po za jej granicami w srod nich m.in. "Leksykon operowy", "Balet w Polsce", "W muzycznej przestrzeni"; biograficznych o Marii Krzyszkowskiej - "Zycie dla tanca", Witoldzie Grucy - "Grand jeté czyli wielki skok", Leonie Wojcikowskim - "Leon Wojcikowski -mistrz tanca" oraz Vladimirze Malakhovie "Vladymir Malakhov. Rozmowa z tancerzem stulecia".
O czym jest sama ksiazka?
Jak informuje blurb umieszczony na tylnej obwolucie: "Opowiesc o zyciu i dokonaniach jednego z najslynniejszych tancerzy. Urodzony na Syberii, absolwent renomowanej Leningradzkiej Szkoly Choreograficznej im. Kirowa, zdecydowal sie na ucieczke z ZSSR i poprosil o azyl we Francji. Tworzonymi przez siebie choreografiami przywrocil popularnosc klasycznym baletom, takim jak "Dziadek do orzechow", i "Jezioro Labedzie". Tanczyl z najwiekszymi primabalerinami XX wieku a przy tym sprawil, ze tancerze przestali byc jedynie tlem do wystepow balerin i zaczeli odgrywac na scenie glowne role. Zdyscyplinowany i niezmordowany w pracy, zapewniajacej mu bajonskie honoraria, obdarzony nieslychana witalnoscia prowadzil tez bardzo burzliwe zycie erotyczne".
No i tu dochodzimy do sedna. Zawsze mialam i mam swiadomosc tego, ze my widzowie, mozemy z zachwytem obserwowac na scenie naszych idoli tanecznych, jednak pomimo ich zachwycajacych tanecznych popisow oni nadal sa ludzmi takimi samymi jak my, wiec nie sa pozbawieni wad i ludzkich przywar... no ale... wlasnie... Autor bez owijania w bawelne i bez ceregieli opisuje zycie i dzialania Nurejewa, byc moze wlasnie dlatego, ta szczerosc tak mnie zaszokowala i postawila przed duzym dylematem bo z jednej strony szacunek i podziw dla wybitnej osobowosci, ale z drugiej jednak strony bardzo duzy niesmak i dezprobata i to nie z powodu "burzliwego zycia erotycznego" ale z powodu braku szacunku Nurejewa do drugiego czlowieka.
Czy warto przeczytac ta ksiazke?
Moim zdaniem bardzo warto. Ksiazka nie jest nadmiernie obszerna, raptem 172 strony. Napisana jest latwym i przystepnym jezykiem, pozwala na zapoznanie sie z bardzo ciekawa historia, bardzo niestandardowego czlowieka i na podstawie tej opowiesci pozwala zastanowic sie dluzej nad pewnymi ogolno ludzkimi sprawami, dotyczacymi nas wszystkich.
***
"Mlody mezczyzna i smierc" 1966r.
choreografia R.Petit
wystepuja: Rudolf Nurejew i Zizi Jeanmaire
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz